Usłyszeć i zrozumieć

Diagnozowali go wiele razy, nic mu to nie pomogło.”
| Joe Wright, Soilsta
 
Ten cytat oddaje historię wielu dzieci, niestety coraz młodszych. Mamy coraz więcej etykietek do diagnozowania dzieci, ich niewygodnych zachowań, które wyrażają to, czego nie potrafią nam inaczej przekazać. W odpowiedzi na to dorośli często reagują korygowaniem ich, tłumaczeniem, osądzaniem, dyscyplinowaniem. Zbyt rzadko słuchaniem.
 
Tracimy w ten sposób kontakt z młodym pokoleniem, na ich wołanie o pomoc odpowiadamy zaleczaniem objawów, coraz częściej również medycznie, kiedy otoczenie nie potrafi nic innego zrobić. Coraz więcej dzieci jest diagnozowanych z zaburzeniami ADHD, spektrum autyzmu, depresją, większość z nich otrzymuje lekarstwa. To chemiczne kontrolowanie rozwijającego się mózgu dzieci jest eksperymentem medycznym na niespotykaną skalę, jednocześnie nie mamy żadnych danych o wpływie długofalowego stosowania tych leków na mózg. Tracimy perspektywę, nie dostrzegamy, że to w otoczeniu dzieci dzieje się coś, co jest dla nich szkodliwe i uniemożliwia im prawidłowy rozwój. Szukamy problemów w dzieciach, nie chcąc spojrzeć na szerszy kontekst, na oczekiwania świata, który je otacza.
 
Drugim masowym zabiegiem jest kontrolowanie zachowań dzieci i koncentracja na ich korygowaniu. Przestajemy być ciekawi kim stają się nasze dzieci i mówimy im kim powinny być. W takim otoczeniu nie ma miejsca na autentyczność i autonomię, które tworzą przestrzeń niezbędną na wykształcenie się indywidualnej osobowości człowieka. Dzieci, które są zbyt żywiołowe i aktywne na szkolną ławkę, określamy jako nadpobudliwe. Dzieci wrażliwe i zanurzone w swojej wyobraźni, piętnujemy jako niezdyscyplinowane. Dzieci przejawiające własne przekonania i sposób myślenia, jako niesforne. Tymczasem badania pokazują, że często problemy z zachowaniem i nauką w szkole, mają te dzieci, które osobowością najbardziej różnią się od nauczyciela. To samo dotyczy komunikacji w domu – jest najtrudniejsza tam, gdzie mówimy innym językiem, nie szukając wspólnie zrozumienia, nie słysząc nawzajem swoich potrzeb.
 
Tracimy nasze dzieci, kiedy nie rozmawiamy otwarcie o ich emocjach, problemach, kiedy przestajemy być uważni i ciekawi na to kim są. Również wtedy, kiedy przestajemy ich słuchać i to my więcej mówimy, radzimy, oceniamy, krytykujemy. Tomasz Zieliński pisze o potrzebie gotowości na 1000 rozmów, aby prawdziwie poznać swoje dziecko. A potem na kolejny i kolejny 1000. Nie po to, by rozwiązać jakiś problem i iść dalej swoją drogą. Lecz po to, by być nieustająco ważną i zaufaną osobą w życiu naszych dzieci. Gdy tego zabraknie obserwujemy nastolatków, którzy nie podejmują odpowiedzialności za swoje życie, nie wiedzą jak odpowiedzieć na pytanie: „Jak się czujesz?” Jeśli nikt ich o to wcześniej nie pytał – nie wiedzą co czują, nie znają swoich potrzeb, nie wiedzą jak sobie z tym radzić.
 
„W Polsce co roku znika średniej wielkości szkoła. Codziennie dochodzi do udanej próby samobójczej. Po cichu, bez rozgłosu.” mówił w swoim poruszającym wystąpieniu Rafał Szymański. To dzieje się wszędzie, w nieznanych szkołach w małych miejscowościach i w renomowanych liceach w centrum Warszawy. Nieudanych prób jest jeszcze więcej, a to znaczy, że w każdej klasie może być 2-3 dzieci, które potrzebują niezwłocznie pomocy.
 
Jesteśmy świadkami epidemii problemów psychicznych dzieci w coraz młodszym wieku. Rok pandemii w izolacji od rówieśników z wieloma godzinami przed ekranem w wirtualnym świecie, dramatycznie pogorszył tą trudną sytuację. Wypaleniem i depresją dotknięte jest całe pokolenie dzieci szkolnych, kryzys w równym stopniu dotyka ich rodziców. (80% rodziców dzieci z problemami psychicznymi jest dotkniętych depresją.)
 
Depresja, zaburzenia takie jak ADHD czy spektrum autyzmu to nie jest problem genetyczny, takie zmiany nie zachodzą w czasie życia jednego pokolenia. Jako społeczeństwo nie nadążamy za zmianami, które narzuca nam cywilizacja i ofiarami stają się właśnie nasze dzieci, którym przychodzi żyć we wrogim dla siebie otoczeniu.
 
Badania pokazują, że 75% dzieci odczuwa głównie 3 emocje : stres, nudę i zmęczenie. Co więcej, dzieci odczuwają te emocje przez blisko 80% czasu! W takich warunkach nie ma mowy o uczeniu się, prawidłowym rozwoju, zdrowych relacjach. Dzieciństwo zdominowane przez takie trudne emocje musi mieć konsekwencje dla dobrostanu psychicznego dzieci. To, co obserwujemy w zachowaniu dzieci, to tylko objawy ich cierpienia psychicznego i emocjonalnego.
 
Dlatego traktujmy dzieci poważnie. Traktujmy poważnie to, co mówią o swoim samopoczuciu, o swoich emocjach i problemach. Traktujmy poważnie sygnały, które nam dają. Dzisiaj dzieci powszechnie doświadczają wypalenia – są przeciążone, zmęczone, samotne. Nie są w stanie wytrzymać wielu godzin przed ekranami, pozostają odcięte od relacji z rówieśnikami, często są pozostawione same sobie z obowiązkami, które nałożyła na nie rzeczywistość.
 
W tych warunkach dzieci potrzebują usłyszeć od nas słowa zrozumienia i wsparcia. Zamiast dyscyplinowania i treningu pracowitości, potrzebują pozwolenia na zadbanie o siebie, uważności na swoje potrzeby. Nauczenia się odpuszczania sobie w chwilach, w których osiąganie celów mogłoby mieć zbyt duży koszt. Jeden zawalony test, a nawet zawalony rok, nie jest wart kryzysu, który może zadecydować o całym życiu. To do nas należy wyznaczenie linii, której nie chcemy przekraczać.
 
Dzieci nie potrzebują dzisiaj więcej oceniania ani diagnoz, potrzebują zrozumienia, wspierającego otoczenia, bliskiej więzi z rodzicami. Ich zdrowy rozwój zależy od pełnej troski i zaufania więzi z rodzicami, środowiska sprzyjającego naturalnemu rozwojowi, kontaktu z rówieśnikami i naturą. Tak działa nasz mózg, to są nasze biologiczne potrzeby.
 
Mózg potrzebuje odpowiednich bodźców do rozwoju i tworzenia połączeń neuronalnych. Nie ważne jak dobre masz oczy, jeśli nie widzisz światła przez pierwsze lata życia, będziesz ślepy. To samo tyczy się emocji – aby rozwinąć dojrzałość emocjonalną, odporność na stres, uważność, umiejętność regulowania i wyrażania emocji w zdrowy sposób oraz autentycznego ich przeżywania, potrzebujemy wspierającego otoczenia i czułego przewodnictwa rodziców.
 
Takie dojrzałe wspieranie dzieci, dawanie przestrzeni na emocje i autentyczność, słuchanie potrzeb jest trudne. Często sami nie mamy takich zasobów dla siebie, tym bardziej brakuje ich żeby to zapewnić dzieciom. Nikt nas tego nie uczył, otoczenie, w którym dorastaliśmy opierało się często na zakazach i nakazach, a nie zrozumieniu i szacunku. Możemy jednak się tego nauczyć teraz, rozwijać dojrzałość emocjonalną i uważność na potrzeby, budować autentyczne i bliskie relacje.
 
Pracuję z rodzicami w obszarze rozwijania autentycznych relacji, budowania zrozumienia w oparciu o szacunek dla indywidualności każdej osoby oraz wspieram w odkrywaniu swoich zasobów i potrzeb psychologicznych.
 
Jeśli chcesz rozwijać swoją dojrzałość emocjonalną, powiększać tolerancję dla wszystkich emocji i nauczyć się płynnego poruszania się między nimi, lepiej zrozumieć siebie i innych, zrozumieć jak różnimy się w postrzeganiu świata i swoich potrzebach psychologicznych – zapraszam Cię do współpracy w ramach coachingu indywidualnego lub warsztatów : https://annahady.pl/wspolpraca/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.