Integralność – przestrzeń na bycie sobą

„Dzieci wyczuwają te części siebie, które są akceptowane i cenione przez ich rodziców, oraz te, które są odrzucane. Przystosowują się zatem do wyrażanej akceptacji lub odrzucenia, aby zachować i zmaksymalizować siłę więzi i miłosnej relacji.”

To duże wyzwanie wspierać dzieci w wyrażaniu sprzeciwu, który zwykle jest skierowany w stronę rodziców. Celowo piszę „w stronę”, a nie „przeciwko”, gdyż w tym sprzeciwie często nie chodzi o nas, tylko o same dzieci i sedno tego, kim są. Dzieci walczą o swoją integralność – prawo do odczuwania i wyrażania wszystkich emocji, komunikowania swoich potrzeb, manifestowania granic, zachowania godności. To z jaką reakcją spotkają się ze strony otoczenia, przede wszystkim rodziców, będzie miało wpływ na ich umiejętność znajdowania oparcia w poczuciu swojej nienaruszalności.

Kiedy autentycznie odczuwasz, że Twoja integralność jest wartością nienaruszalną, doświadczasz zdrowej złości i agresji, by stawać w swojej obronie. Masz przekonanie, że NIKT, bez względu na swoją pozycję w hierarchii, przewagę nad Tobą, zasługi czy przypisany autorytet, nie może naruszać Twojej godności, również w sytuacji, kiedy jesteś na przegranej pozycji lub popełniłeś błąd. Potrafisz brać odpowiedzialność za swoje potrzeby i emocje, jednocześnie nie przyjmując obciążenia, kiedy ktoś niesłusznie obarcza Cię winą lub stawia nierealne oczekiwania. Doświadczasz smutku w konstruktywny sposób, który nie niszczy Twojego poczucia własnej wartości. Jednocześnie jesteś autentyczną osobą, która potrafi przeżywać radość bez lęku i być w dobrej relacji ze sobą i z innymi osobami. Jesteś zdrową emocjonalnie osobą.

Jak się czujesz czytając powyższy akapit? Czy to jest możliwe? Pewnie nie zawsze, być może nawet rzadko. Jednak z pewnością taka wizja i wymienione w niej wartości mogą stać się kierunkiem, który można obrać nie tylko w swoim rodzicielstwie, ale również we własnym rozwoju. Jesper Juul pisał, że dzieci dotykają naszych czułych punktów wskazując nam obszary do rozwoju. To bywa bolesne, gdyż kwestie problemowe w rodzicielstwie mogą mieć odzwierciedlenie w innych obszarach życia. Nieumiejętność stawiania granic z pewnością generuje problemy w relacji z dziećmi, ale może też mieć dotkliwe konsekwencje w życiu towarzyskim czy zawodowym. To samo tyczy się poczucia winy – kiedy bierzemy na siebie odpowiedzialność za całe otoczenie, często wykracza to poza dom i najbliższe relacje; a to ciężar, który z czasem staje się nieznośny.

Takie ograniczenia, które wypracowaliśmy kiedyś, aby dostosować się do niedoskonałego otoczenia, w którym dorastaliśmy, z czasem stają się więzieniem, w którym sami się zamykamy. Nasze przekonania na swój temat oddzielają nas od siebie samych i doświadczania obecności oraz zaangażowania. Pomimo, że często czujemy się przez to bardzo spętani, boimy się lub nie wiemy, jak wyjść ze swoich ograniczeń.

Jak uwalniać się z nich w rodzicielstwie? Pomocne w tym mogą być pytania:
Czy jesteśmy gotowi poświęcić wizję posłusznych i ułożonych dzieci, wychowania opartego na nakazach i zakazach, na rzecz naturalnego rozwoju zasobów dziecka oraz wspierania jego indywidualności?
Czy jesteśmy gotowi więcej odkrywać kim są nasze dzieci, a mniej mówić im jakie mają być?
Czy nasze dzieci mają zapewnianą regularnie przestrzeń do poczucia pełnej autonomii, czy funkcjonują tylko w ramach naszych nakazów i zakazów, nie mogąc prawdziwie odkrywać kim są?
Warto poświęcić chwilę na refleksję nad tymi pytaniami, które z różnej strony podchodzą do wspierania integralności dzieci. Wyciągając wnioski należy pamiętać również o swojej integralności, o swoich emocjach i potrzebach, które jako rodzice często tłamsimy w sobie z przekonaniem, że „tak trzeba”. Chcąc dobra dzieci paradoksalnie dajemy im w ten sposób lekcję przekraczania swoich granic, działania według oczekiwań innych osób swoim kosztem, duszenia w sobie trudnych emocji aż do niekontrolowanego wybuchu. Tymczasem, jak pisał Jesper Juul proponując podejście równej godności w rodzinie – zaspakajając potrzeby dziecka, nie powinniśmy zapominać o własnych.

„…wszystkie dzieci potrzebują czuć, że są w kontakcie ze sobą i ze swoimi opiekunami: wymagają pełnego miłości dostrojenia do swoich potrzeb i emocji oraz potrzebują być na tyle wspierane, by czuć się bezpiecznie zarówno w swojej zależności, jak i niezależności od innych.”

Integralność jest wartością uniwersalną w rodzinie, każdy ma prawo o nią dbać i prawo być wysłuchanym przez innych, kiedy jest naruszana. A tego nie unikniemy. Juul pisał, że żyjąc ze sobą pod jednym dachem możemy spodziewać się ok. 25 konfliktów dziennie, jest to zupełnie naturalne i może świadczyć o otwartości na zdanie każdego członka rodziny. (Jeśli konfliktów jest wiele więcej lub nie ma ich wcale, należy się zastanowić nad przyczyną takiej sytuacji.) Ale naruszanie integralności to nie tylko konflikty, to też dominowanie, czasami namawianie, krytykowanie i ocenianie, brak wyczucia w małych, ale ważnych sprawach. Dlatego wzajemnie naruszamy swoją integralność setki razy dziennie, bez intencji, czasami bez świadomości. Nie unikniemy tego, ale mamy wpływ na to, by być uważnym na drugą osobę, nie naruszać jej godności, brać odpowiedzialność za swoje emocje i przeprosić, jeśli będzie ku temu powód.

Co jeszcze możemy zrobić, aby zatroszczyć się o integralność w swojej rodzinie?

Być siebie ciekawymi nawzajem, obserwować się, szanować, poznawać, pytać. Szukać zrozumienia, bo to daje nam wybór. Kiedy rozumiem Twoje potrzeby, mogę na nie odpowiedzieć bezpośrednio, bez tracenia energii na walkę na poziomie powierzchownych sygnałów, np. trudnych zachowań. Mogę też wysłuchać Ciebie i opowiedzieć Ci o swoich potrzebach, by wspólnie znaleźć rozwiązanie. I mogę też Ci odmówić, z ważnych dla mnie przyczyn, ale bez podważania Twojego doświadczenia i krytykowania Ciebie, jako osoby. Kiedy rozumiemy, nie musimy oceniać.Kiedy rozumiemy, nie musimy oceniać.

„Tragiczne jest, że im bardziej dziecko doświadcza dojmującego braku dostrojenia do swoich podstawowych potrzeb, tym mniej uczy się samodzielnego wsłuchiwania się w nie.”

Kiedy dostrzegamy i szanujemy potrzeby dziecka, nie tylko dajemy mu przestrzeń na bycie sobą, lecz także uwrażliwiamy je na siebie samego i słuchanie sygnałów, które w sobie odbiera. Modelujemy postawę odpowiedzialności za zadbanie o siebie, by móc w pełni być sobą. Pamiętając o wspieraniu integralności dzieci tworzymy im warunki, które sprzyjają rozwojowi dojrzałości emocjonalnej oraz tworzeniu zdrowych relacji, będących głównym składnikiem udanego życia (zgodnie z najdłuższym na świecie, trwającym nieprzerwanie od 1938 roku badaniem na temat szczęścia dorosłych, prowadzonym na Harvardzie). To takie emocjonalne ubezpieczenie na całe życie, które zadziała w chwilach, kiedy rówieśnicy będą je namawiać do rzeczy, na które nie ma ochoty, kiedy w szkole, ktoś będzie podważał jego wartość, w pracy naruszał jego godność.

A jak dzisiaj może wyglądać wspieranie integralności? Może być przyjęciem odmowy posprzątania po zabawie, gdy wieczorem dziecko jest zmęczone. Uznaniem decyzji o zimowym ubiorze zgodnie z odczuwaną przez siebie temperaturą. Niezmuszaniem do kontaktu wzrokowego w czasie trudnych rozmów. Może być uszanowaniem upodobań smakowych, pomimo odrębności od pozostałych członków rodziny. Nieocenianiem, kiedy dziecko różni się od nas w swoich preferencjach w jakimkolwiek obszarze.

Tak, może być dużym wyzwaniem, które pozostawia nas momentami bezradnymi wobec oporu dziecka i zmusza do szukania nowych rozwiązań. Ale jest to warte wysiłku i ważne nie tylko w perspektywie dzisiejszych zmagań wychowawczych, ale przede wszystkim jakości dorosłego życia naszego dziecka oraz naszych przyszłych relacji. No i cytując Brené Brown: „na to się pisaliśmy zostając rodzicami”.

Cytaty wyszczególnione w tekście pochodzą z książki: Dr Laurence Heller, Dr Aline LaPierre „Leczenie traumy rozwojowej. Wpływ wczesnej traumy na samoregulację, obraz samego siebie i zdolność tworzenia związków.” (NARM – Neuroafektywny Model Relacyjny)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.